-O czym?
-Emilio nie zyje!
-Co takiego?! - Silvio, jak zwykle, zirytowal sie, ze jego starszy i bardziej wplywowy kuzyn jest znow lepiej [link widoczny dla zalogowanych]
- Jak to sie stalo?!
-Domyslam sie - powiedzial cierpko Grimaldi. - To assassino.
Marco zmierzyl go wzrokiem.
-W rzeczy samej. Zeszlej nocy wyciagneli cialo Emilia z jednego z kanalow. Musialo byc pod woda... dosc dlugo. Podobno bardzo sie rozdelo. Dlatego wyplynal na powierzchnie.
-Ciekawe gdzie ukrywa sie asasyn... - zaczal zastanawiac sie Grimaldi. - Musimy go odnalezc zanim zaszkodzi nam jeszcze bardziej.
-Moze byc wszedzie - powiedzial Marco. - Dlatego nigdzie nie ruszam sie bez
Dantego. Dopiero z nim czuje sie bezpiecznie - przerwal. - Z tego, co wiem, asasyn moze byc
nawet tu i teraz - dokonczyl.
-Trzeba dzialac szybko - powiedzial Silvio.
-Racja - zgodzil sie Marco.
-Marco, jestem tak blisko. Czuje to. Dajcie mi jeszcze kilka dni - poprosil blagalnym tonem Grimaldi.
-Nie, Carlo. Miales wystarczajaco duzo czasu. Nie mozemy juz dluzej zwlekac. Jesli Mocenigo sie do nas nie przylaczy, musimy go usunac i zastapic naszym czlowiekiem, i to jeszcze w tym tygodniu!
Eskortujacy Marca [link widoczny dla zalogowanych]
Dante, ktorego oczy od chwili pojawienia sie na placu nie ustawaly w lustrowaniu tlumu, nachylil sie i rzekl:
-Nie powinnismy stac w miejscu, signori.
-Oczywiscie - przytaknal Marco. - Chodzmy. Nasz mistrz pewnie juz czeka.
Ezio podazyl za nimi jak cien, lawirujac miedzy ludzmi w tlumie i straganami; robil wszystko, by nie uronic ani slowa z ich rozmowy, gdy przechodzili przez plac w kierunku
Post został pochwalony 0 razy
|